Nasze podcasty realizujemy w studiu BLISKO

iglu-logo-kolo

IGŁY. Historie ukryte w czasie.

Najzwyklejszy w świecie latawiec to połączenie dwóch pięknych idei. Czasów, gdy dzieciaki miały inne zainteresowania niż smartfony, oraz sportów związanych z wiatrem, czyli tych najpiękniejszych. Jak wrócić do tej dziecięcej pasji? Puszczaj latawiec jak zawodowiec.

iStock.com/gjohnstonphoto

Puszczanie latawca jest jak teoretyczny wstęp do windsurfingu, żeglarstwa albo paralotniarstwa. Zarazem jest to sport naziemny, dobry i bezpieczny dla młodzieży, a do tego świetne hobby dla majsterkowiczów, słowem — rzecz kompletnie, acz niezasłużenie niedoceniana. Zwłaszcza że ze wszystkich sportów wiatrowych latawiec można wdrażać najwcześniej. Już siedmio- lub ośmiolatek może bawić się nim sam (to też dobry wiek na początek windsurfingu i żeglarstwa), ale i wcześniej dziecko będzie miało frajdę z patrzenia na smoka latającego wysoko nad łąką lub plażą.

Plażą, bo miłośnicy latawców mają nad resztą populacji Polski tę przewagę, że nawet nadmorska pogoda w wakacje jest dla nich odpowiednia – chłodno i wieje. A że plaża jest domyślnym miejscem spędzania urlopów z małymi dziećmi, do tego piekielnie nudnym, latawiec może zmienić dynamikę urlopowych sił.

Ile linek w latawcu?

Jeśli nie mieszkasz nad morzem ani w pobliżu połonin, zadbaj o duże skrzydło, które będzie łatwiejsze do puszczenia na łące albo w mało zadrzewionym parku.

Z młodszymi dziećmi najłatwiej puszczać latawiec jednolinkowy. Nie wykonuje on akrobacji, tylko majestatycznie unosi się w górze. Można go przywiązać do kamienia w pobliżu miejsca piknikowego. Wersją bardziej dorosłą są latawce o dwóch i więcej linkach, które pozwalają na wykonywanie manewrów. Zrozumienie zasad ich funkcjonowania oraz zasad działania skrzydła jest podstawą późniejszego winsurfowania, kitesurfowania, żeglarstwa i ich zimowych odpowiedników — kiteboardów i bojerów. Dopóki tych zasad nie zrozumiesz, nie wystartujesz.

Pamiętaj, że latawiec to skrzydło, które musi być wypełnione wiatrem. Latawce latają tylko ostro do wiatru, co odróżnia je od np. żaglówek. Jeśli postanowisz polecieć zbyt pełnym wiatrem, latawiec wypełni się nim i spadnie. A jako że to realna perspektywa, zacznij od niezbyt ciężkiego latawca i miejsca, w którym twój niezdarny lot koszący nie wyrządzi nikomu (zbyt dużej) krzywdy.

Puść latawiec z sukcesem. Jak to zrobić?

Najpowszechniejszym błędem przy puszczaniu latawca jest przekonanie, że – by nabrał wiatru – trzeba z nim biegać jak Forrest Gump. Nie trzeba. To urządzenie skonstruowane do wznoszenia się na wietrze, kluczowa jest tu pozycja. Ustaw się więc tak, by mieć wiatr prosto w plecy – znajdź taką pozycję, w której go słyszysz (a raczej czujesz) w obojgu uszach jednocześnie. Kiedy ustaliłeś już kierunek, z którego wieje wiatr, odwróć się doń plecami. Latawiec połóż na ziemi uprzężą do góry i dziobem od siebie (możesz obciążyć go piaskiem, żeby nie wystartował przedwcześnie), a potem odsuń się na kilka kroków.

Odmierzywszy odpowiednią odległość, zablokuj sznurki tak, by więcej już się nie rozwinęły (to nie wędka, nie musisz rozwijać ich w trakcie latania). Pamiętaj, że gdy będą one dłuższe, łatwiej będzie ci manewrować. Chwyć linki luźno na wysokości bioder, a następnie, by poderwać latawiec, wycofaj je energicznie za siebie. Jeśli wiatr jest słaby, możesz wzmocnić ten gest kilkoma dodatkowymi krokami, ale nie biegnij — to latawiec ma się poruszać, tobie przypada rola sternika. Jeśli taki start nie działa, linki są nierówne albo ruchy twoich ramion nierównomierne. Popracuj nad tym.

Udało się? Podstawy sterowania nie są skomplikowane: odpuszczając jedną z linek, skręcasz latawcem w przeciwnym kierunku. Ale to oczywiście dopiero początek akrobacji. Jest masa nieprawdopodobnych sztuczek, które można wykonywać bez ryzyka ciężkich obrażeń, jakie wiążą się np. z nieumiejętnym sterowaniem lotnią. Słuchaj wiatru — jak każdy żywioł potrafi być potężnym sprzymierzeńcem. A ujarzmianie go w żaglu, bez względu na jego rodzaj, to prawdopodobnie najlepsza rzecz, jaką można robić w ubraniu.

Sprawdź również: Jak spędzić czas z synem? A może by tak… na ryby?


image

Igor Mlądzki

Dziennikarz

Pisze dla magazynów z pogranicza biznesu i lifestyle’u. Prywatnie miłośnik sportów outdoorowych, dobrej kuchni i podróży.

Previous post
Next post
Related Posts