Nasze podcasty realizujemy w studiu BLISKO

iglu-logo-kolo

IGŁY. Historie ukryte w czasie.

Życie jest wspaniałe! Jesteśmy obywatelami wolnego kraju i we własnych mieszkaniach możemy robić, co nam się podoba. Podkręcamy muzykę na full, robimy grillowe party na balkonie i o północy wiercimy w ścianach dziury. Ale czy rzeczywiście możemy się tak zachowywać?

iStock/com/nd3000

Moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Alexis de Tocqueville

Weekendowy odpoczynek sąsiadów. Jak się zachować?

Przyjrzyjmy się życiu w blokach – zarówno w tych z lat 60. i 70. XX wieku, jak i w nowoczesnych apartamentowcach z portierem i technologicznymi bajerami. Gdy nadchodzi czas weekendowego narodowego odstresowywania i słychać trzask otwieranych puszek z piwem, głosy sąsiadów podnoszą się o kilkanaście decybeli, śmiechy są donioślejsze, muzyka dudni coraz głośniej, a niedopałki fruwają z balkonów, przypominając deszcz Perseidów. Gdy grzecznie, acz stanowczo przedstawiam moje argumenty (że od hałasu nie można zasnąć, że dziecko jest przerażone), słyszę, że to zamach na wolność tych, którzy się relaksują w piątkowy wieczór. Cóż, każdy ma prawo do odpoczynku, ale i każdy powinien mieć prawo do spokoju. Co zatem zrobić w takiej sytuacji? Dzwonić na policję, wzywać straż miejską? A może przeczekać? W imię wolności i dobrosąsiedzkich relacji?

Grillowanie na balkonie. Czy wolno mi to robić?

Sobotni wieczór. Pali się! Za oknem dym, w nosie nieprzyjemna woń czegoś syntetycznego. Benzyna? Podpałka? Na jednym z balkonów turystyczny grill. „Kiełbaska już dochodzi, ale karkówka potrzebuje jeszcze chwilki” – szczebioce gospodyni. Dwa piętra niżej rozchichotane dziewczyny przewracają na innym grillu bakłażany, papryki i dymkę, a w ogródku na parterze skwierczą kaszaneczka i szaszłyczki. W bezwietrzny wieczór widzę na niebie smugi dymu wyglądające jak indiańskie znaki dymne. Czytam te dymne telegramy: jesteśmy u siebie, żyjemy w wolnym kraju, więc grill nikomu nie szkodzi, a poza tym „wolnoć Tomku w swoim domku”, jak mawiał hrabia Aleksander Fredro. Co robić? Może na wszelki wypadek wezwać straż pożarną?

Sąsiedzkie spory, czyli kadzidła, bieganie i jaranie

Są jeszcze inni miłośnicy wolności. Sąsiadka znajomych, która z upodobaniem pali kadzidła i gdy błagają ją, żeby tego nie robiła, bo ich dziecko ma astmę, wznosi oczy do nieba i okadza mieszkanie białą szałwią. Są sąsiedzi mojej mamy, którzy w czasie pandemii ustawili w swojej sypialni bieżnię i dziarsko trenują po 22, nie dając spać całej kamienicy. Jest nastolatek palący na balkonie „zioło”, w efekcie czego w mieszkaniu znajomych pachnie jak na festiwalu Woodstock w 1969 roku. Gdy spokojnie i w przyjazny sposób kiedyś go upomnieli, zobaczyli głupkowaty uśmiech i środkowy palec. No i na koniec są balkonowi palacze papierosów zatruwających powietrze i zdrowie sąsiadów. Czy rzeczywiście mogą robić, co chcą, i zasłaniać się prawem do wolności?

Cena wolności we własnym mieszkaniu

Jak sobie poradzić z sąsiadami, którzy wolność mylą z samowolką? Najlepiej porozmawiać. Tak, wiem, niełatwo prowadzić poważne rozmowy w czasie imprezy albo prawić morały, gdy kaszaneczka dochodzi. Lepiej odczekać dzień lub dwa, dać dogasnąć żarowi na grillu, pozwolić alkoholowi wyparować z głów i w towarzystwie sąsiadów, którym przeszkadza zachowanie „wolnościowca”, odwiedzić go lub zaprosić na rozmowę na neutralny grunt.

Rozmowa powinna przebiegać spokojnie, bez osądzania, bez atakowania, bez podnoszenia głosu. Dobrze jest sprawić, aby sąsiad wyobraził sobie, jak czułby się w naszej sytuacji. Można powołać się na wagę dobrosąsiedzkich stosunków, na siłę życia we wspólnocie. Albo razem poszukać dobrych rozwiązań. Może sprawę załatwi kartka na klatce schodowej z informacją o zbliżającej się imprezie? Może oficjalne miejsce do grillowania na terenie osiedla (ustalone z administracją)? A może dobrze byłoby organizować spotkania wszystkich mieszkańców (np. w pobliskiej kawiarence) i wprowadzić zwyczaj rozwiązywania na bieżąco sąsiedzkich problemów? Róbmy wszystko, aby we własnym gronie łagodzić konflikty i unikać ostateczności, czyli pomocy policji lub straży miejskiej.

Sprawdź również: Konsola jako domowe przedszkole


Dawid Rosenbaum

Dziennikarz

Dawid Rosenbaum. Dziennikarz, autor książki „Zapachy miast”. Zakochany w Nowym Jorku, kuchni azjatyckiej i warszawskiej Saskiej Kępie.

About Dawid Rosenbaum

Dawid Rosenbaum

Dziennikarz, autor książki "Zapachy miast". Zakochany w Nowym Jorku, kuchni azjatyckiej i warszawskiej Saskiej Kępie.
Previous post
Next post
Related Posts