Maria Krystyna Sapieha (z domu Zdziechowska) urodziła się w 1910 r. w Suchowoli. Była jedynaczką i córką Jerzego Zdziechowskiego, aktywnego politycznie ekonomisty, który piastował funkcję m.in. ministra skarbu II RP.
W dzieciństwie Maria odebrała solidną edukację, uczyła się języków obcych i uczęszczała do zagranicznych szkół, rodzice zadbali również o patriotyczne wychowanie.
Posłuchaj również na:
Wybuch II wojny światowej – działania Marii
Zdziechowska w 1934 r. poślubiła Jana Andrzeja Sapiehę, z którym doczekała się trzech synów.
Życie rodziny Sapiehów płynęło spokojnie, aż do wybuchu II wojny światowej. Oboje zaangażowani politycznie i społecznie, nie zamierzali pozostawać bierni w obliczu wojny. Jan został powołany do wojska, a Maria angażowała się w pomoc poszkodowanym, m. in. organizując kuchnię polową dla uchodźców wojennych.
Początki działania Marii w wywiadzie
Po wkroczeniu do Polski armii sowieckiej, Maria postanowiła uciec. Wraz z dziećmi trafiła do Francji, a niedługo potem do rodziny dołączył Jan Andrzej. To właśnie tam w 1942 r. ojciec Marii – również przebywający na emigracji – namówił ją do zaangażowania się w działalność polityczną. Zachęcił córkę, by dołączyła do wywiadu Résistance, na co ta się zgodziła.
Maria Sapieha została kurierką. Jako kobieta wyjątkowo urodziwa, wykształcona i znająca języki, świetnie nadawała się do pracy konspiracyjnej.
Misja szpiegowska we Włoszech
Jej praca kurierska skupiała się głównie na działaniu na terytorium Francji. W ramach jednego z ważniejszych zadań, które otrzymała, Maria musiała przedostać się do Włoch z bagażem zawierającym niezwykle cenną przesyłkę dla polskiej siatki szpiegowskiej w Rzymie.
Sapiesze sprawnie udało się zorganizować bezpieczny przejazd do stolicy Włoch, a pretekstem jej wizyty była audiencja u papieża Piusa XII, z którym rzeczywiście się spotkała.
Zdrada i aresztowanie Marii
W Rzymie Maria Sapieha miała spotkać się z miejscowym kontaktem polskiej siatki wywiadowczej. Mężczyzna okazała się odwróconym agentem, co doprowadziło do aresztowania Marii i osadzenia w więzieniu.
Maria spędziła w różnych więzieniach ponad dwa lata. Przez cały ten czas zarówno jej wpływowa rodzina, jak i znajomi, starali się o jej uwolnienie.
Powojenne losy Marii Sapiehy
Ostatecznie Maria Sapieha wyszła na wolność w 1945 r. i ponownie połączyła się z długo niewidzianą rodziną, z którą następnie zamieszkała w Londynie.
Maria Sapieha otrzymała za zasługi Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, francuski Krzyż Wojenny ze Srebrną Gwiazdą, Order Uśmiechu, a pośmiertnie Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Źródła:
wikipedia.org/Maria Sapieha; geni.com; iderepublica.pl
Transkrypcja podcastu
Spis treści
00:29 – Dorastanie Marii w ogniu rewolucji
02:58 – Polityczne powiązania Zdziechowskich
04:27 – Ucieczka na Kresy Wschodnie
05:30 – Opuszczenie kolejnej posiadłości, wrzesień 1939
07:06 – Maria wyjeżdża do Paryża
08:49 – Przyłączenie się do wywiadu Oddziału II Komendy Głównej ZWZ
09:58 – Pierwsza szpiegowska misja
11:39 – Nawiązanie kontaktu z Giuseppe Bastianinim i poznanie Giuseppe Frediani’ego
13:23 – Zadanie przewiezienia radiostacji do Włoch
14:22 – Maria wplątuje się w antyniemiecki spisek Włochów
16:26 – Zdrada „Księdza Kwiatkowskiego”
17:14 – Aresztowanie i przesłuchania agentki
19:02 – Dalsze losy Marii Sapiehy
[00:07] Książę Dymitr: Ja, Dymitr Pawłowicz, postanowiłem usunąć przyczynę największego zagrożenia dla kraju. Postanowiliśmy zabić największego wroga Rosji, Rasputina, a także każdego, kto stanie na drodze do wybawienia kraju. Zrobimy to, choćby wymagało przebicia serca tej bestii osinowym kołkiem.
Dorastanie Marii w ogniu rewolucji
[00:29] Maria: Widzę tamto zdarzenie jak przez mgłę, tak jak może je pamiętać sześcioletnie dziecko. Skryta w mroku patrzyłam na Dymitra Pawłowicza i moją matkę, która powiedziała wtedy, że nigdy nie podejrzewałby młodego księcia o taką krwiożerczość. Pamiętam czułość jej gestu, kiedy dotknęła policzka młodego spiskowcy. Kim był dla nas morderca Rasputina? Przyjacielem domu? Kim był dla mojej matki? Nigdy nie rozmawiałam z nią o tamtej nocy. Ani razu nie wspomniałam o tym ojcu, który był bardzo zapracowanym kierownikiem w Polskiej Radzie Zjednoczenia Międzypartyjnego w Petersburgu.
[01:11] Czy małe dziecko, poprzez brak dorosłej perspektywy, jest bardziej uodpornione na makabrę? Tamten czas to w mojej pamięci przede wszystkim ucieczka przed bolszewikami. Najpierw, gdy pożar rewolucji ogarnął zachodnią Rosję, byliśmy na Krymie, w hotelu Blue Sea, który dla polskiej i angielskiej arystokracji, mieszkającej wcześniej w Moskwie i Petersburgu, był ulubionym miejscem odpoczynku. Wielki oszklony budynek hotelu ze wspaniałym widokiem stał pięćdziesiąt metrów od wybrzeża Morza Czarnego. Kiedy czerwoni zaczęli ostrzał nabrzeża, pociski przelatywały przez Blue Sea na wylot. Pamiętam wielkie kryształowe żyrandole, które spadały jak odcinane nożem.
[02:08] Zapamiętałam też spacer z ojcem po krymskich lasach, niedługo przed powrotem do Polski. I spokój, z jakim przyjęłam to, że głowa jadącego konno na przeciw nam żołnierza carskiej gwardii, zwisała na kawałku skóry. Ojciec nie zasłonił mi oczu, nawet nie krzyknął. Odezwał się jak do dorosłej: To już nie potrwa długo… Wracajmy. Miał na myśli Polskę, która właśnie odzyskała niepodległość.
Polityczne powiązania Zdziechowskich
[02:58] Maria: Byłam jedynaczką, wychuchaną córką ojca, który w nowej, wolnej Polsce nie miał jednak dla mnie zbyt wiele czasu. Poseł Stronnictwa Narodowego Jerzy Zdziechowski, wielki przyjaciel Romana Dmowskiego, był bardzo zapracowany. Poza
obowiązkami poselskimi i partyjnymi wydawał też dziennik „ABC”, pismo ściśle związane z myślą polityczną Narodowej Demokracji. Matka natomiast nie interesowała się polityką. Marta z Bładziewiczów Zdziechowska w dzień spała, a nocami bawiła się na warszawskich salonach z lewicującym towarzystwem. Prawie nie rozmawiała z tatą. Mijali się. W każdym sensie…
[03:45] Wiedziałam, że ojciec prowadzi z sejmowej mównicy zaciekłą krucjatę przeciwko obozowi sanacyjnemu, ale jakie konsekwencje może mieć ta odwieczna wojna polsko-polska zobaczyłam dopiero wtedy, kiedy nasłani przez obóz Piłsudskiego wysocy mężczyźni wdarli się nocą do naszego mieszkania i pobili tatę tak, że wylądował w szpitalu. Mama potraktowała całe zdarzenie z dystansem. „Polityka to zabawa dla głupich i brutalnych mężczyzn.” – powiedziała do mnie rano, kiedy dostaliśmy już informację, że ojciec będzie żył.
Ucieczka na Kresy Wschodnie
[04:27] Maria: Obydwoje byli zgodni, co do jednego: jeżeli wybuchnie wojna z Hitlerem, będzie długą batalią okopową, na wzór Wielkiej Wojny roku 1914. Sapiehowie i Zdziechowscy za najbezpieczniejsze rozwiązanie uznali przeprowadzkę do letniej posiadłości w Spuszy na Kresach Wschodnich, pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Mińska. Absolutne krańce Rzeczypospolitej. Tam dowiedzieliśmy się, że Hitler jednak zaryzykował agresję.
W ciągu trzech dni od ataku Niemców zobaczyłam pierwszy bombowiec Luftwaffe i zrozumiałam, że ta wojna będzie jednak wyglądała inaczej.
Opuszczenie kolejnej posiadłości, wrzesień 1939
[05:30] Maria: Wieczorem 17 września 1939 roku, przed naszą posiadłością w Spuszy stanęła grupa chłopów ze wsi. Już do nich dojechały „szczekaczki” pędzone przed sowieckimi oddziałami, nawołujące do „brania odwetu na polskim obszarniku, ciemiężycielu”. Nie miałam czasu na pakowanie, trzeba było wsiadać do samochodu i uciekać. Natychmiast. Służba naszego majątku stała zdezorientowana, patrzyła na nasz popłoch, widziała chłopów uzbrojonych w widły, grabie i cepy. Co miałam im powiedzieć?… Jak mogłam wytłumaczyć swoją dezercję? Miejsca w samochodzie było dokładnie tyle, by zmieściły się dzieci, ja i moi rodzice. Służba musiała zostać na łasce „nowych właścicieli”.
[06:17] Ruszyliśmy bardzo wolno, wolniutko, żeby nie sprowokować tłumu. Ojciec wiedział, że nie będzie łatwo, musiał zawrócić samochód i przejechać pomiędzy ludźmi zagradzającymi wyjazd z majątku. Uzbrojony, gotowy do linczu tłum ustąpił przed toczącym się autem. Słyszałam zgrzyt zarysowanej przez widły karoserii. Chyba chłopi ze Spuszy nie mieli zbyt wiele krzywd do pomszczenia. A może tliła się w nich pamięć o pomocy jakiej doświadczyli ze strony rodziny Sapiehów? O nauce czytania i pisania czy wspólnych ćwiczeniach z obrony cywilnej. Dopiero za zakrętem, ojciec docisnął gaz tak mocno, że wszystkich nas na moment wcisnęło w fotele.
Maria wyjeżdża do Paryża
[07:06] Maria: Nie było mowy o ucieczce do Rumunii. Ojciec nawiązał kontakt z Generałem Sikorskim, który w trybie natychmiastowym nakazał mu przyjazd do Paryża. Wsiedliśmy więc do jednego z ostatnich samolotów startujących z warszawskiego Okęcia. Zostawiliśmy za sobą nasz ukochany kraj w przededniu klęski. Zabraliśmy bagaże podręczne, ogrom smutku i poczucia winy. Czy wojna obozu endeckiego z sanacyjnym, trawiąca kraj przez lata, odwróciła naszą uwagę od realnych zagrożeń zewnętrznych?
[08:09] Maria: Francuzi się bawili, zero wyrzutów sumienia z powodu prowadzenia polityki ustępstw wobec Hitlera. Żadnej autorefleksji. Pisali na murach „wino zwycięży”.
Mogłam zrozumieć ten mechanizm wyparcia, ale skąd u zwykłych ludzi taka niechęć do ofiar wojny? Lud Paryża znienawidził Churchilla za to, że postanowił wypowiedzieć Hitlerowi wojnę. Natomiast Polaków obwinił za rzekome wywołanie konfliktu poprzez sprowokowanie Niemców w Gliwicach. Arystokratyczny Paryż wierzył w całość nazistowskiej propagandy bez większych zastrzeżeń.
Przyłączenie się do wywiadu Oddziału II Komendy Głównej ZWZ
[08:49] Na uroczystych kolacjach wyższych sfer postanowiłam więcej nie poruszać tego tematu. Swoim dzieciom zaleciłam natomiast by uważały, by miały oczy dookoła głowy. Kiedy więc po kilku miesiącach działania w rządzie emigracyjnym, ojciec zaproponował mi przyłączenie się do wywiadu Oddziału II Komendy Głównej ZWZ, zgodziłam się bez wahania. To była wiosna 1940 roku i lada dzień miało okazać się, że ta nadrzędna wartość Francuzów, czyli brak wojny w Europie Zachodniej, zostanie rozjechana przez 60 niemieckich dywizji pancernych.
[09:41] Kiedy Brytyjczycy usiłowali ewakuować się z Dunkierki, ja przechodziłam intensywne szkolenia szpiegowskie. Prowadził mnie doświadczony oficer wywiadu Marian Romeyko. Był zachwycony moją perfekcyjną francuszczyzną.
Pierwsza szpiegowska misja
[09:58] Maria: Po zaledwie kilkunastu dniach szkoleń nadszedł czas na moją pierwszą szpiegowską misję. W Vichy aż roiło się od hitlerowskich agentów. Ludzie Romeyki zaszyli mi w rączce walizki mikrofilmy, instrukcje i nagrania. Do środka włożyli aparaty fotograficzne – w razie wpadki powiem, że to „sprzęt turystyczny”. Na razie miałam być tylko kurierem. Moje zadanie to dowieźć towar nocnym pociągiem do Nicei. Tam, na nabrzeżu, walizkę miał odebrać ode mnie „Murzynowski”. Tak łamaną polszczyzną przedstawił mi się czarnoskóry kontakt francuskiej siatki „F2”. W lot pojęłam kontrowersyjny żart oficerów naszego wywiadu.
[10:47] Wiosną 1942 roku mieszkałam w Nicei. Przypadkiem okazało się, że w Nicei mieszka także mój kuzyn Jan Sapieha-Kodeński. Wpadłam na niego na ulicy, podczas festiwalu kwiatów. Wcześniej mieszkał w Mentonie, maleńkiej miejscowości przy włoskiej granicy. Wyjechał stamtąd w popłochu, kiedy wojska Mussoliniego zbliżyły się do miasta. Uciekając, porzucił cały swój dobytek: rodowe srebra, pieniądze, złoto. W Nicei nie miał z czego żyć. Przypomniał mi, że przed wojną przyjaźniłam się z Giuseppem Bastianinim, ambasadorem włoskim w Warszawie. Poprosił czy mogłabym nawiązać z nim kontakt i odzyskać kosztowności?
Nawiązanie kontaktu z Giuseppe Bastianinim i poznanie Giuseppe Frediani’ego
[11:39] Maria: Wiosną 1942 roku Bastianini był już bardzo wysoko postawionym oficerem
włoskiej armii, osobistym przyjacielem Mussoliniego. Zadzwoniłam. Połączono mnie bez problemu. Usłyszałam, że – naturalnie – wojskowy chętnie mi pomoże. W sprawie kosztowności Sapiehy-Kodeńskiego miałam zwrócić się do Komisarza Mentonu – Giuseppe Frediani’ego, także osobistego znajomego dyktatora. Bastianini umówił nam spotkanie.
[12:14] Po tym spotkaniu zeznałam Romeyce, że najpierw ten Frediani z Mentonu nienaturalnie długo patrzył mi w oczy, a później powiedział, że natychmiast zwraca kosztowności mojemu kuzynowi i prosi o spotkanie następnego dnia. Nazajutrz nie odstępował mnie na krok. Wieczorem próbował pocałować, ale nie mogło być o tym mowy. Następnego ranka o siódmej rano obudziło mnie pukanie do drzwi. To byli chłopcy z kwiatami. Wnosili bukiety przez pół godziny. Kwiaty były wszędzie: na podłodze, w umywalce, wannie, kuchni. Na końcu przyszedł Frediani z jedną różą i powiedział, że tylko to mu zostało dla polskiej hrabiny, bo jakiś wariat wykupił całą kwiaciarnię. Mój mąż był w Londynie, przy generale Sikorskim, więc pierwsze, co zrobiłam, to powiedziałam pokojówce, żeby nikomu nie ważyła się pisnąć słowa o tym incydencie. Po co miałoby to do niego dotrzeć…
Zadanie przewiezienia radiostacji do Włoch
[13:23] Maria: Romeyko aż klasnął w dłonie. Miał więc do dyspozycji agentkę, w której po uszy zakochał się faszystowski dygnitarz. Po tygodniu dostałam zadanie: przekonać Frediani’ego, by dzięki swoim dyplomatycznym wpływom umożliwił mi wjazd do Włoch bez ryzyka kontroli bagażu. Miałam zawieźć polskiej siatce wywiadowczej w Rzymie radiostację i kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Jaka granica, jaka kontrola? – Frediani sam, własnym samochodem, zawiózł mnie do Rzymu! Zatrzymałam się w Excelsiorze, najdroższym rzymskim hotelu, pełnym niemieckich oficerów. Kilka dni później walizkę miał odebrać ode mnie „Ksiądz Kwiatkowski”.
[14:09] Frediani: Co pani robi? Służba przyniesie walizkę za chwilę do pokoju, proszę spokojnie się zameldować, ja zaparkuję i poczekam w recepcji. I niech już się pani zastanawia, co ma ochotę zjeść na obiad.
Maria wplątuje się w antyniemiecki spisek Włochów
[14:22] Maria: Walizkę przyniesiono mi do pokoju hotelowego pół godziny później. Nie wiedziałam, że zakochany we mnie Giuseppe Frediani zabrał ją do swojego pokoju i przez kilka minut mocował się z zamkami. Kiedy zobaczył radiostację, pomyślał, że pomysł potajemnego włożenia do bagażu polskiej hrabiny listu miłosnego był nieco niefortunny. Pieczołowicie zamknął wszystkie zamki, przekazał walizkę boyowi hotelowemu, podając mu numer mojego pokoju, i uznał, że ja, jego nowa miłość, idealnie nadaję się do misji, którą od pewnego czasu planował. Jej celem było zaproponowanie zachodnim aliantom traktatu, który pozwoliłby Włochom wyplątać się z wojennego konfliktu.
[15:26] Maria: Szefem tego spisku był Galeazzo Ciano, jedna z najgrubszych ryb na szczytach władzy. Akcja włoskich oficerów, której przewodził Giuseppe, zakładała zawarcie porozumienia z Brytyjczykami poprzez polskich polityków znajdujących się w Londynie. Włosi od dłuższego czasu szukali odpowiedniego Polaka, który mógłby pośredniczyć w ich rokowaniach. Kiedy zwróciłam się do Fredianiego z prośbą o zwrot sreber swojego kuzyna, uznali, że nadarzyła się dobra okazja. Wielka miłość była więc przesadzona, zagrana. Chodziło o zdobycie mojego zaufania, by w odpowiednim momencie zapoznać mnie z planem spiskowców. Widząc w walizce radiostację, Frediani pojął, że misję będzie mógł powierzyć nie „zwykłej hrabiance z kontaktami”, ale szpiegowi polskiego wywiadu, który pozostaje w stałym kontakcie z MI6.
Zdrada „Księdza Kwiatkowskiego”
[16:26] Maria: Tymczasem ja nic nie wiedziałam. Następnego dnia udałam się na spotkanie z „Księdzem Kwiatkowskim”, kontaktem polskiego wywiadu w Rzymie. Nazwisko Frediani’ego padło z moich ust, kiedy przekazywałam mu radiostację i pieniądze. Tego, że wręczam walizkę odwróconemu przez faszystów agentowi nie wiedział nikt z naszych.
„Ksiądz Kwiatkowski” poszedł ze wszystkim do Włochów, a pieniądze zatrzymał dla siebie. Kilka miesięcy później zginał od kuli likwidatora AK. Jednak, kiedy słuchał wyroku śmierci w drzwiach swojego mieszkania, nie mógł nawet podejrzewać, że udało mu się zniweczyć wielkie plany Frediani’ego.
Aresztowanie i przesłuchania agentki
[17:14] Karabinierzy znaleźli się w moim mieszkaniu w listopadzie 1942 roku. Nie zakuli w kajdanki, ale oświadczyli, że zostanę przewieziona do aresztu śledczego. W pokoju przesłuchań włoski oficer nie miał zamiaru prowadzić ze mną żadnych gier.
[17:33] Karabinier: Proszę się do wszystkiego przyznać, jeśli nie, rozstrzelamy panią na miejscu! Co? Nic nie ma pani do powiedzenia? Przywiozła pani do Rzymu radiostację. Przekazała pani pieniądze i maszynę do prowadzenia wrogiej działalności! Jest pani szpiegiem! Proszę mówić, choć już prawie wszystko wiem!
[17:52] Maria: Celował we mnie palcem, trząsł się, był czerwony jak burak. Guzik wiedział. Wyszedł, trzaskając drzwiami, a za chwilę wbiegł znowu z papierosem sterczącym z ust i krzycząc pytał kto do cholery kazał mi być szpiegiem!? Głupio mi było mu powiedzieć, że tata, więc milczałam.
[18:12] Frediani został aresztowany tego samego dnia co ja. Za domniemaną współpracę. Bez głównodowodzącego i kurierki pozostali członkowie spisku postanawiali zawiesić plan nawiązania kontaktu z aliantami zachodnimi. Teraz już nic nie mogło powstrzymać angloamerykańskiej inwazji na Sycylię.
[18:33] Maria: Nie wymieniono mnie na żadnego faszystowskiego szpiega, wyszłam z więzienia dzięki staraniom szefów Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Lista tych, którzy zabiegali o uwolnienie podejrzanej o szpiegostwo córki przedstawiciela polskiego rządu, była bardzo długa. Tata po wojnie wrócił do Polski, a ja przez wiele lat, skręcając się z tęsknoty za ojczyzną, mieszkałam w Anglii.
Dalsze losy Marii Sapiehy
[19:02] Lektor: O polskiej Macie Hari, jak nazwano Sapiehę, świat dowiedział się w 1962 roku. Maria Sapieha w końcu wróciła do Polski. W jednym z wywiadów telewizyjnych przyznała, że była to najlepsza decyzja w jej życiu. Zmarła w kwietniu 2009 roku w wieku 99 lat. Kilka miesięcy później prezydent Lech Kaczyński odznaczył ją Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Podcast powstał na podstawie książki Marka Łuszczyny pod tytułem „Igły. Polskie agentki, które zmieniły historię” wydawnictwa Znak Horyzont.