Nasze podcasty realizujemy w studiu BLISKO

iglu-logo-kolo

IGŁY. Historie ukryte w czasie.

Do samolotu wsiada ekipa panów w średnim wieku. Gdy zmęczone dziecko zaczyna płakać, pierwszy komentuje: „No cholera! Karać za to powinni!”. „Ja to swoje w piwnicy trzymałem!” – odpowiada drugi. Głośno – tak, żeby matka na pewno usłyszała. Skąd w nas taka bezwzględność?

iStock.com/Radist

Chciałabym wam powiedzieć, że to zmyślona sytuacja, żart, taka anegdotka. Niestety to (kolejna!) sytuacja, której świadkiem byłam podczas mojej ostatniej podróży samolotem. Dodam, że była 22, lot był opóźniony, a rejs miał trwać niecałe 40 minut. Płaczący chłopiec zasnął, gdy tylko wystartowaliśmy, i spał całą drogę.

Jak to jest że cudze dzieci nas irytują?

Zatrważająca jest buta ludzi, którzy zachowują się tak, jakby mieli święte prawo wyrażać swoje niezadowolenie z obecności (!) dzieci w ich otoczeniu. Najczęściej te same jednostki oczekują, że współpasażerowie będą znosić ich głośne uwagi, niewybredne rozmowy z kumplami oraz (co jest znacznie częstsze niż płaczące w środkach lokomocji dzieci) duszący zapach wypalonych tuż przed wejściem na pokład papierosów i/lub alkoholu wypitego niemal w drzwiach samolotu (a często także podczas lotu). Ale to już jest OK, bo przecież zapłacili za bilet! Pomijając to, że matka z dzieckiem na gapę też raczej nie lecą, trzeba zdawać sobie sprawę, że dyskomfort małego człowieka jest czymś, nad czym nie zawsze da się zapanować, i zwykle tylko chwilowo utrudnia innym podróż. A aromat tytoniu i przetrawionego piwska unosi się przez wiele godzin podróży.

Dzieci często wzbudzają w obcych negatywne emocje. Dlaczego?

Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że coraz więcej osób jest zirytowanych nie tyle trudnymi emocjami maluchów, ile dziećmi w ogóle. Nawet te radosne i nikomu nieprzeszkadzające zdają się wzbudzać negatywne emocje. Niedawno poszłam z moimi dwulatkiem i sześciolatką do kawiarni. Lokal był przestronny i o tamtej porze praktycznie pusty. Moje dzieci cieszyły się muzyką, tańcząc po cichutku z dala od innych klientów. Kelnerka była tym jednak wyraźnie poirytowana. Gdy synek wszedł dwa kroczki za ladę (zanim zdążyłam go złapać), dała mi wykład, jak należy zajmować się dziećmi, psując mi wieczór niegrzecznym zachowaniem.

Ile razy rodzina z dziećmi jest przyczyną przewracania oczami przez innych kawiarnianych gości? I to nawet, zanim dzieci choćby kiwną palcem w bucie? Uwierzcie mi, rodzice i opiekunowie to czują. Na szczęście ciągle jednak mężnie korzystają ze swojego (równego!) prawa do przebywania w miejscach publicznych.

Szacunek dla rodziców i ich poświęcenia

A może chodzi o to, żeby w myśl maksymy „Chcieliście, to macie za swoje” rodzice i opiekunowie cieszyli się, że w ogóle pozwala się im wychodzić na ulice z dziećmi albo przebywać w pobliżu miejsc przeznaczonych dla cywilizowanych gości, którzy posiedli zdolność posługiwania się widelcem? Czy naprawdę swoją bezdusznością niektórzy chcą doprowadzić do tego, żeby wstydem było opiekowanie się małym człowiekiem, który też chce mieć frajdę, siedząc z mamą i tatą w restauracji, pijąc owocowy koktajl i bawiąc się w kąciku dla maluchów?

Dzieci są różne. Rodzice też. Oczywiście zdarzają się tacy, którzy nie zważają na komfort otaczających je osób i nie zwracają swoim pociechom uwagi nawet wtedy, kiedy należy. Nie popadajmy jednak w skrajność, niech sam widok małego dziecka nie wzbudza lamentu, że oto pojawiło się ono na horyzoncie! Dajmy maluchowi i jego opiekunom szansę i okażmy zrozumienie.

Jak znosić cudze dzieci? Przez empatię!

Bądźmy empatyczni względem najmłodszych członków naszego społeczeństwa. Kiedyś też byliśmy dwulatkami, które czasami płakały ze zmęczenia, a czasami śmiały się w głos ze szczęścia. Dzieci są pełnoprawnymi uczestnikami życia publicznego, a ich rodzice i opiekunowie wykonują ciężką pracę, mozolnie ucząc je współistnienia w społeczeństwie. Odrobinę współczucia, panowie i panie! To naprawdę niewiele kosztuje. Uśmiech lub miłe słowa skierowane do mamy i jej płaczącego lub rozemocjowanego dziecka pozostawią trwały ślad, służąc przyszłemu dorosłemu człowiekowi jako inspiracja do bycia bardziej życzliwym. A stąd już tylko krok do lepszego, bardziej wyrozumiałego i przyjacielskiego społeczeństwa!

Sprawdź również: Wstyd. Chronić przed nim dziecko czy pozwalać na jego czucie?


image

Weronika Edmunds

Dziennikarka

Dziennikarką została dzięki zdolności słuchania i opowiadania. Tłumaczka i magister przekładoznawstwa. Często przytacza ulubiony cytat z M. Ondaatje: „Słowa, Caravaggio. Słowa mają moc”.

Previous post
Next post
Related Posts